Havel pozostawi po sobie dziedzictwo trojakiego rodzaju, a każde starczyłoby na osobną karierę: dramaturga, przywódcy ruchu opozycyjnego przeciw komunizmowi, prezydenta. Zarazem nie są to trzy osobne postacie: Havel był jednocześnie i dysydentem, i pisarzem, i politykiem. Już jego pierwsze sztuki były polityczne. Zawsze był politycznie czynny, w opozycji do ówczesnej rzeczywistości. Jednocześnie przez całe życie pozostał pisarzem.
Polityczne dziedzictwo Havla trzeba rozdzielić na działalność krajową i zagraniczną. W kraju miał mniej sukcesów: po pierwsze, poza Czechami postrzegano go przez pryzmat poglądów i czynów z czasów opozycji, w kraju zaś, chcąc nie chcąc, był wciągnięty w wewnętrzną politykę. Jakkolwiek wielu argumentowało, że prezydent powinien pozostawać ponad polityką, to konstytucja mu na to nie pozwalała. Prezydent musi ingerować w konkretne sytuacje polityczne przez mianowanie urzędników, budowanie rządów po wyborach; jest też dowódcą sił zbrojnych.
Czescy bossowie partyjni zawsze Havlowi zazdrościli. Z jednej strony wiedzieli, że kraj go potrzebuje, z drugiej przeszkadzało im, że cieszy się wielkim autorytetem. Z trudem znosili jego apele moralne i krytykę partyjniactwa. To także powód, dlaczego teraz odrzucają wybranie na jego następcę postaci podobnej do Havla. Wolą kogoś, kim będą mogli manipulować, partnera do politycznych interesów. Ale Havel nie zniknie. Także po odejściu z funkcji zostanie najważniejszą osobą publiczną w Republice Czeskiej.
Tygodnik Powzsechny – 29. 1. 2003