Parlament Europejski kilkanaście dni temu opowiedział się za konstytucją
europejską. Jednak dwie trzecie czeskich posłów było przeciwko, a wiekszošć
polskich albo wstrzymała się od głosu, albo także głosowała przeciw. W ten
sposób dwa nowe państwa członkowskie, jako jedyne, stanęły u boku
tradycyjnie eurosceptycznej Wielkiej Brytanii.
Polskie stanowisko można zrozumieć, choć jest ono dosyć samolubne. W
preambule konstytucji nie wspomniano o chrześcijańskich fundamentach Europy, co dla Polski było bardzo istotne. Konstytucja zmieniła także system
głosowania przyjęty w Nicei, który dla Polski, państwa średniej wielkości z
globalnym ambicjami, był niezwykle korzystny.
Czeska postawa jest natomiast niezrozumiała. Eurosceptycy rekrutują się z
szeregów partii komunistycznej oraz konserwatywnej Obywatelskiej Partii
Demokratycznej (ODS). Komuniści to po prostu polityczni sabotażyści, a ODS
tłumaczy, że konstytucja prowadzi do stworzenia superpaństwa i ograniczy
demokrację, ą czeskiej suwerenności. Ale co takiego miałoby
zaszkodzić właśnie Czechom, skoro traktat jest do przyjęcia dla pozostałych
18 małych państw EU?
Problem stanowią nie tylko słabe argumenty, ale i sposób w jaki Czesi i
Polacy przeciwko konstytucji protestują. Opozycja brytyjska dokładnie
studiuje najdrobniejsze konsekwencje wprowadzenia traktatu w świetle
brytyjskich tradycji i roli w świecie. Czesi i Polacy natomiast zachowują
się jak niedojrzałe nastolatki ze Wschodu, które buntują się wobec całego
świata, nie umiejąc swojego buntu wyjaśnić.
Konstytucja jest kompromisem. Łamanie go nie świadczy o politycznej
dojrzałości. Co więcej? żadne z tych państw i tak nic nie wygra. Nawet
gdyby w końcu czeskie i polskie?nie? nie dopuściło do przyjęcia
konstytucji, jest pewne, że potem w ramach Unii, której zadalibyśmy taki
cios, nie bylibyśmy traktowani poważnie.
Istnieje też możliwość, że jeśli w Polsce lub w Czechach konstytucja nie
zostanie ratyfikowana, te państwa, które ją przyjmą, znajdą sposób, by i tak
uznać dokument za ważny. A Czesi i Polacy ponownie znajdą się na marginesie
Europy, zmiast w jej centrum, gdzie przez ostatnie 15 lat z takim wysiłkiem
starali się dostać.
Fakt – 19. 1. 2005